Zamierzam stworzyć własną mandalę! Co prawda zabieram się do tego od kilku miesięcy.. ale poczyniłam już pierwsze kroki.. Gruntuję deskę na której owa mandala powstanie. Sama jestem ciekawa jak to będzie wyglądać. Pierwszy raz nie tworzę projektu przed rozpoczęciem tego typu pracy(!).
Mandala pochodzi z tradycji buddyjskiej, jest połączeniem tego co zewnętrzne, transcendencji, nieba (symbolizowane przez koło) z tym co wewnętrzne (symbolizowane przez kwadrat)..
Jak widać moja mandala jest w bardzo wczesnej fazie rozwoju ;)
Podczas ostatniego weekendu gruntowałam deski. Na moim malutkim balkonie, ale za to w promieniach sierpniowego słońca, w towarzystwie intensywnie pachnącej lawendy (oszalałam ostatnio na punkcie tej rośliny! Ale o tym myślę w jakimś kolejnym poście...).
A co do moich obrazów - przez ostatnie 2 lata nie posługiwałam się farbami olejnymi! Szok! Czy to był jakiś zastój twórczy? ;) Chyba tak.. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się zmieni.
Wieża to mój ostatni twór. Obraz powstał w przypływie intensywnej miłości do najpiękniejszego moim zdaniem miejsca na kuli ziemskiej - Paryża. Krótko po powrocie z tej mojej utopi popełniłam owe dzieło. Ale ha! Nie tylko Paryż miał wpływ na obraz! Był jeszcze ktoś. KTOŚ (!) Tym kimś jest Henri de Toulouse Lautrec! Mistrz nad mistrzami, geniusz impresjonizmu! Dlatego malując ten obraz starałam się podążając za jego "radami". Więc nie "lizałam" farb pędzlem. Jaki efekt? Ciężko stwierdzić.. Zdaję sobie sprawę z miliona niedociągnięć, błędów.. Teraz pewnie zrobiłabym to inaczej. Jednak teraz nie byłoby już takiej euforii, zachwytu nad każdym najdrobniejszym wspomnieniem, które przemykały przez głowę podczas malowania. Wspomnień związanych z Paryżem oczywiście. :)
To zdjęcie (zrobione przeze mnie) posłużyło jako "model" ;)